Podobnie jak tysiące innych Polaków wzięliśmy kilka lat temu z żoną kredyt hipoteczny we frankach na mieszkanie dla mającej powiększyć się rodziny. Wszystkie gazety i portale internetowe wręcz krzyczały, że kredyty frankowe to najlepsza opcja – niskie oprocentowanie, stabilna waluta, szybki wzrost PKB oraz bardzo dobra sytuacja gospodarcza w Polsce. Tylko brać! No i wzięliśmy… niestety.
Przyszedł kryzys, frank poszybował w górę a wraz z nim nasze raty kredytu. Byliśmy w o tyle dobrej sytuacji, że nie wzięliśmy kredytu na maksymalną zdolność kredytową. Po prostu tyle ile nam zabrakło na własne M.
Z bólem serca, ale spłacaliśmy regularnie.
Od 3 października 2019 po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zaczęło się wielkie odfrankowienie kredytów. Oczywiście nadal trzeba iść do sądu, ale te już są bardziej skłonne do orzekania na korzyść kredytobiorców i przede wszystkim mają podstawy do uznania nieważności zawartych umów.
Mimo wyroku TSUE do sprawy sądowej lepiej dobrze się przygotować. Nam pomaga w tym radca Roman Borucki z Bydgoszczy. Na jego stronie możecie znaleźć wyrok sądu, analizy oraz krótkie przedstawienie obecnej sytuacji Frankowiczów.
Poszukajcie dobrego i sprawdzonego radcy bądź adwokata w swoim mieście. Nie idźcie sami do sądu. Pamiętajcie, że po drugiej stronie będą bardzo świetnie przygotowani prawnicy, których celem będzie wygrana ich klienta, czyli banku.
Nie zwlekajcie, gdyż po 10 latach roszczenia się przedawniają.
Tyle na dzisiaj. Powodzenia w wymianie Franka na Złotego! 🙂